Prezenterka CNN i główna analityczka spraw krajowych, Kasie Hunt, niedawno pojawiła się w wiadomościach i stał się wirusowy po tym, jak urodziła na podłodze w łazience kilka minut po porodzie, mimo że planowano poród przez cesarskie cięcie. Osobowość na antenie zabrała się na swój Instagram, aby podzielić się dobrą nowiną ze swoim fanem.
kostium na halloween dla dziewczynki
„WITAJMY SIĘ NA ŚWIECIE: Mój mąż @mattmrivera i ja jesteśmy podekscytowani mogąc przedstawić naszą córkę, Grey Hunt Rivera – choć tak naprawdę to ona się przedstawiła” – czytamy w podpisie. „Grey została odebrana przez tatę na podłodze w łazience po 13 minutach porodu, zanim zdążyliśmy zadzwonić pod 911 i 24 godziny przed planowany przyjazd przez cesarskie cięcie”.
Kasie Hunt wyznała, że nie spodziewała się, że dziecko przyjdzie na świat tak szybko
Hunt ujawniła w wywiadzie dla CNN, że nie spodziewała się porodu, dopóki wydarzenia nie zaczną się rozwijać. Twierdziła, że obudziła się wcześnie tego ranka i „zaczęła czuć się dziwnie” i postanowiła zadzwonić do swojej douli (przeszkolonej profesjonalistki, która zapewnia wsparcie i wskazówki podczas porodu).
POWIĄZANY: Alan Jackson dzieli się narodzinami swojego pierwszego wnuka
Jednak podczas rozmowy telefonicznej odkryła, że wszystko dzieje się zbyt szybko i doula poradziła jej, aby skontaktowała się z lekarzem. To skłoniło ją do wezwania na pomoc śpiącego w tym czasie męża. „Był przytomny tylko przez około pięć minut, zanim urodził dziecko na podłodze” – wyjaśniła. „Po prostu wkroczyłem i zrobiłem to, co trzeba było zrobić. Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy to rozgryźć”.
czy Desi Arnaz jr nadal żyje
Kasie Hunt dziękuje Straży Pożarnej Dystryktu Kolumbii i ratownikom medycznym, którzy pomogli jej podczas porodu
37-latka ujawniła ponadto, że natychmiast po porodzie musiała zadzwonić do operatorów 911 i zespołu DC Fire and EMS, którzy zaoferowali swoją pomoc.
„Krok po kroku opowiedzieli nam o niezwykle intensywnych chwilach tuż po jej narodzinach i pierwszym oddechu” — podziękował Hunt zespołowi pierwszej linii. „Dziękuję strażakom i ratownikom medycznym, którzy udzielili pomocy mamie i dziecku w domu, a następnie bezpiecznie przewieźli nas do szpitala Sibley w Waszyngtonie. To dzień, którego nigdy nie zapomnimy!”